niedziela, 28 kwietnia 2013

Fairy Beats! - Lisanna's Chapter

Kiedy nawet i Gray zniknął, to co zapanowało w oddziale Pośmiertny Świat nie można było nazwać paniką. "Panika" to przy tym był okruch. To co się działo ledwie mogło opisać słowo "katastrofa". Wszyscy biegali w popłochu, próbując znaleźć objaśnienia dla zaistniałej sytuacji. Nikt nie mógł uwierzyć, że to co się stało działo się z własnej woli ich przyjaciół.
- Jak to się stało?!
- Erza zniknęła z własnej woli?!
- Mogę uwierzyć w zniknięcie Lucy, ale nikt mi nie wmówi, że Fullbuster zrobił to z własnej woli!
- Dokładnie! W takie fantazy to nawet ja nie uwierzę!
Tak przedstawiała się większość wypowiedzi, po ogłoszeniu Natsu. Choć był popierany przez Jellal'a nikt nie miał zamiaru uwierzyć w jego słowa. Każdy wolał wierzyć, że były kłamstwem. To zrozumiałe, bo jak można się czuć gdy się dowiaduje, że toczona przez wieki jeśli nie tysiąclecia walka, była na darmo? Kilkoro osób przekonała ta wersja i dołączyły do "znikniętych". Jednak spora część oddziału dalej walczyła z nową prawdą.
- Uspokójcie się wszyscy! - wrzasnął Laxus. Oddział w przerażeniu posłuchał go - Macie idioci jakiś dowód, że to prawda? Oprócz waszych zapewnień nie mamy nic.
- Tego...no...jakby to... - zaczął Natsu.
- Tak jak myślałem. Postanowiliście zrobić nam wszystkim żart, ale wymknął się spod kontroli.
- To nie tak! - Jellal stanął twarzą w twarz z blondynem. - Mamy dowód! Jest inny problem, prawdopodobnie jej nie wysłuchacie.
- Nie należy do Oddziału?
- Tak jakby. - stwierdzili jednocześnie Jellal i Natsu.
- Nikt nowy ostatnio nie przybywał. - stwierdziła Levy, klikając coś na klawiaturze laptopa. - A to oznacza, że ją znamy. Skoro nie chcecie nam jej pokazać to albo zniknęła albo mamy z nią na pieńku.
- Skąd wiesz, że ten twój program nie jest w błędzie? - spytał złośliwie Gajell, zaglądając jej przez ramię. Levy posłała mu mordercze spojrzenie.
-3,14159265358979323846264338327950288419716939937510582097494459230781640628620899...
- AAAAA! Przestań! - wrzasnął Gajell, zasłaniając uszy gdy słuchał ciągu liczb.
- To ostateczna broń Levy! Atak liczby pi!
- I to ma kogoś powalić? - Jellal zaśmiał się i obrócił się do kompana - Natsu?
- AAAAA! Przestań, błagam! - jęknął Natsu, zwijając się na ziemi.
- To działa tylko na nisko inteligentnych. - odpowiedziała Jellal'owi Evergreen, siedząc na jakimś fotelu, wachlując się.
- Levy, wystarczy. - zarządził Laxus. Dziewczyna wstrzymała ciąg liczb, a Gajell i Natsu dźwignęli się z ziemi, dysząc ciężko. - Więc, która opcja?
- Druga... - stwierdzili załamani chłopcy.
- No dobra, jak da dobre powody to wam uwierzymy. - zakomenderował Laxus. Kilka osób się wzburzyło, ale zaprzestało gdy zobaczyli jego spojrzenie.
- Nawet Erza tak nie potrafi przerazić! Twoje zdrowie Laxus! - krzyknęła Cana podnosząc puszkę piwa. Jellal zacisnął dłonie, słysząc imię ukochanej.
- Lisanna, wejdź. - zawołał dziewczynę Natsu, otwierając drzwi. Cicho uderzając obcasami butów, stanęła w progu pomieszczenia.
- Anioł! - wyrwało się zgromadzonym, po czym chwycili za broń. Wymierzyli ją w stronę dziewczyny i strzelili, ale pociski odbiły się od niewidzialnej tarczy.
- Mogę wejść? - spytała z uśmiechem.
- Jak śmieliście ją tu przyprowadzić?!
- To nasz wróg!
- Jesteście aż takimi kretynami?!
- Morda wszyscy! - ryknął Laxus i wyciągnął zza paska jeden z kopiących prądem granatów. - Czego tu szukasz?!
- Przyszłam na ich prośbę. - wskazała dłonią Natsu i Jellal'a. Wrogie spojrzenia wszystkich pogłębiły się.
Już jestem martwy - pomyśleli jednocześnie wskazani.
- Nas też chcesz się pozbyć?! - krzyknął ktoś w tłumie. Dziewczyna pokręciła głową.
- Nie zrobię tego bez waszej zgody.
- To po co tu przylazłaś?
- Coś wam pokazać.
Dziewczyna przesunęła dłonią w powietrzu, co spowodowało powstanie mnóstwa błękitnych prostokątów. W każdym pojawiła się inna osoba, jedne znane Natsu i Jellal'owi inne nie.
- Alzack i Biska są ze sobą?!
- Lucy gra w zespole?!
- Patrzcie, Loki'ego znowu rzuciła dziewczyna.
- Hahaha, Jet wylądował w klubie ogrodniczym!
- Przymknijcie się! - wrzasnął Laxus. Atmosfera szybko się zmieniła. - Co ty mi tu kurna pokazujesz?!
- Tak może wyglądać wasze życie, po przejściu przez bramę. Pozostając tu, odrzucacie możliwą przyszłość.
- Nie odrodzimy się jako krewetki? - zapytał ktoś w tłumie.
- Nie, wracacie jako ci którymi byliście. Jedyne co tracicie, to wspomnienia z tego miejsca.
- Wstrzymajcie się. - Laxus schował granat i podszedł do stojącej w progu dziewczyny. - Skąd mamy wiedzieć, że nie kłamiesz? Może po prostu chcesz się nas pozbyć.
- Właśnie! - zaskandowało kilka osób, a już za chwilę cała reszta.
- Spokój! - ryknął blondyn. Każdy momentalnie się uciszył, a Cana pociągnęła łyk na jego cześć. -  Straciliśmy wielu naszych towarzyszy i przyjaciół w walce z tobą, a ty nam chcesz wmówić że próbujesz pomóc?! Nonsens! Cały czas tworzyłaś nowe bronie, by nas atakować!
- Wy zaczęliście. Byłam tu pierwsza i poznałam dość dobrze ten świat. Byliście tym przerażeni, więc uznaliście mnie za Czyściciela Dusz, a później za Anioła.
- Czekaj no! Time out! - krzyknął Natsu,układając dłonie w literę "T" - Jak to uznali?! Nie jesteś Aniołem?!
- Czy kiedyś powiedziałam, że tak? - zachichotała. - Jestem, ale nie w takim sensie jak myślisz. Tu bycie aniołem wygląda inaczej.
- A skąd mamy wiedzieć, że mówisz prawdę?! - ryknął na nią Laxus.
- Nie musicie mi wierzyć, mówię tylko jak jest.
- Ja chyba w to uwierzę. - powiedziała Evergreen wstając z fotela i wkładając za pasek swój wachlarz.
- Ever...- wyrwało się Elfman'owi.
- Byłam tancerką i trochę mi tego brakuje. Jeśli dzięki temu znowu będę mogła tańczyć, to zaryzykuję. Więc zamachaj rękami, czy co tam robisz i odeślij mnie.
- Jesteś pewna? - spytał Laxus. Brązowowłosa wzruszyła ramionami.
- Nie ale przynajmniej dowiemy się, czy to prawda. - po tych słowach zaczęła emanować zielonym światłem, po czym rozpadła się na przypominające płatki kwiatów kawałki. Kilka sekund później pojawił się nowy ekran, na którym to tańczyła w długim, zielonym kimonie z wachlarzami w dłoniach.
~*~
- Nie mamy wyboru, gdzie trafimy tak? - spytała Levi. Była jedną z ostatnich pozostałych osób.
- Nie, nie macie. - odpowiedziała z uśmiechem Anioł. - Ale gdzie byście nie trafili, na pewno będziecie szczęśliwi.
- No dobra! - zawołała uradowana Levi. - Będzie mi pewnie brakować tego wszystkiego. Znaczy...wiecie co mam na myśli.
- Mnie tam będzie brakować tylko ciebie. - mruknął Gajell. Wszyscy z prędkością światła skierowali na niego wzrok. - Wiesz, ciężko znaleźć kogoś tak małego. Będzie mi kogoś takiego brakować.
- Nie martw się, już ja cię znajdę. - zapewniła dziewczyna wznosząc do góry kciuk. Po tych słowach rozpadła się na zielone cyferki.
- Łoch, jak w Matriksie! - wyrwało się Natsu.
- Dobra, to teraz ja. - bąknął Gajell. - Wyślij mnie tam, gdzie będę na powrót konstruktorem.
- CO?! - wrzasnęła pozostała dwójka.
- No co? Konstruowałem różne rzeczy. Choć poddałem się przy robieniu robota, nie miałem maniaka komputerowego. Ale jeśli znajdę tego karzełka, to kto wie... - jego ciało zmieniło się w stal, po czym rozpadło na kawałki.
- Będzie jeszcze wielu, ale na razie to wszyscy. - stwierdziła Anioł. - Dziękuję wam, bez was by się to nie udało.
- Drobnostka. - stwierdził z szerokim uśmiechem Natsu.
- To tylko przyjacielska przysługa. - machnął ręką Jellal.
- No, to kolej na mnie. - stwierdził Natsu uderzając pięścią w otwartą dłoń. Chwilę później otrzymał od Jellal'a cios otwartą dłonią. - Hej!
- Nie zostawiaj An...Lisanny samej. Poza tym, ja się śpieszę.
- Fakt, Erza czeka. - odpowiedział z szerokim uśmiechem różowowłosy, masując sobie obolałe miejsce.
- Natsu, dzięki. Jakbyś jej wtedy tam nie wyciągnął, to bym jej tego wszystkiego nie wyznał. Dzięki tobie mogę liczyć na swój własny happy end. - zaśmiał się - Kiedyś ktoś zażartował, że zbieramy tu kupony ze szczęściem bo na Ziemi go nie mieliśmy. Najwyższy czas je spożytkować, jako nowy człowiek!
- Huh? Czemu jako nowy? Przecież ty żyjesz. - stwierdziła ze zdziwieniem Anioł, przekrzywiając głowę.
- Że...ŻE CO TAKIEGO?! - wrzasnęli jednocześnie, wprawiając tym w trzęsienie całą szkołę.
- Żyjesz, jesteś tylko w śpiączce. Nie wiedziałeś?
- Śpiączka? Czyli nie zaćpałem na śmierć...Może dzięki temu się trochę odmienię. W każdym razie, jak to powiedziała Lucy... - odchrząknął - Za cud, dzięki któremu mogliśmy się spotkać nawet w tak okrutnym i zniszczonym świecie, dziękuję.
Pochylił głowę w geście podziękowania, i rozpłynął się. Bez żadnych efektów, czy ozdóbek. Jego postać zwyczajnie zamajaczyła i zniknęła jak odbicie na wodzie.
- On odzyskał spokój już wcześniej, ale dopiero teraz to zrozumiał. - stwierdziła Anioł. - Chodź ze mną, chcę ci coś pokazać.
~*~
Jak to określiłeś Gray?...W tej szkole jest 3365 stołówek, dwie klasy i ogromny basen, a my musieliśmy przyleźć akurat tutaj?! - jęknął Natsu, gdy wszedł na dach za białowłosą. Jej króciutkie włosy wzburzył wiatr, kiedy podeszła do barierki.
- Nie masz swoich wspomnień, prawda? - stwierdziła dziewczyna.
- No, nie...Ale kilka rzeczy wróciło!
- Natsu. - odwróciła się w jego stronę - Podejdź.
Chłopak posłuchał jej i stanął obok niej przy barierce. Razem obserwowali jak niebo zmienia zabarwienie z błękitnego na czerwone.
- Natsu, wiesz skąd się biorą Anioły? - spytała go. Odwrócił głowę w jej stronę.
- No...Bóg was zsyła, czy jakoś tak. Ktoś mi tak mówił. - dziewczyna zachichotała - No co?
- To nawet nie jest zbliżone do prawdy. Aniołem zostaje osoba, która spędziła w tym świecie zbyt dużo czasu i zatraciła się w swoim żalu. Bardzo często nie ma ona też wspomnień...
- Chcesz powiedzieć...
- Lucy miała predyspozycję, ale uratowałeś ją. Dziękuję, nie będzie musiała nieść tego brzemienia.
- Mówiłaś, że zatraca się w żalu i że nie ma wspomnień. Czy to jedno drugiego nie wyklucza?
- Możesz nie mieć wspomnień, ale zawsze będziesz czegoś żałował. Tak stworzone zostały wszystkie światy. Żalem Erzy był brak miłości, wysłuchanie uczuć to żal Lucy, natomiast Gray zatracił się w wielu rodzajach żalu...
- A ty? - spytał Natsu. - Co było twoim żalem?
- Serce. - odpowiedziała po chwili wahania. Natsu odchrząknął i spuścił wzrok rumieniąc się.
Odwagi Natsu, odwagi. Jellal mógł to zrobić, więc ty też dasz radę.
- Wiesz, mnie nie obchodzi co ci się stało na Ziemi. Jak tam wyglądasz i czy masz serce, czy nie. Jak chcesz, to za ciebie wyjdę i w ogóle. Teraz zrób mi tatuaż jak Jellal'owi, tylko mniejszy błagam. I może nie na twarzy...
- Kchychychy...khahahhahaaahhahhahahahaahaaaaaaahahah - wybuchła śmiechem dziewczyna. Chłopak odwrócił wzrok speszony. - Jak będziesz się tak oświadczał, to żadna dziewczyna cię nie zechce.
- Nie tobie o tym decydować. - mruknął wydymając usta. - Poza tym, sama zaczęłaś.
- A ty wyciągnąłeś złe wnioski. Moim żalem było serce, ale nie miłość. Moje było chore i umierało. Potrzebowałam pilnie nowego i kiedy cała moja rodzina zaczęła już tracić nadzieję...znalazło się. Dostałam je. Bije we mnie serce obcego człowieka, a ja nie mogłam nawet za to podziękować. To był mój żal.
- Dlaczego mi o tym mówisz, takim dziwnym tonem?
- Pamiętasz jak się pierwszy raz spotkaliśmy? Dźgnęłam cię w serce, ale nie umarłeś od razu i musiałam dźgnąć cię w brzuch. Zrozumiałam dopiero po chwili, ty nie miałeś serca. - chłopak złapał się za koszulkę w miejscu, w którym powinno się ono znajdować i odsunął do tyłu dwa kroki. - Nie wiem, czy to ty uratowałeś moje życie czy nie ale jest sposób by się o tym przekonać. - stanęła twarzą do chłopaka i rozcapierzyła dłoń przed sobą, celując w niego - Open heart!
Tysiące błękitnych wstążek oplotło Natsu, a kilka niczym robaki wniknęło do jego nosa i uszu. Z przerażenia odruchowo krzyknął, jak przez mgłę docierał do niego uspokajający ton dziewczyny. Wtedy jego umysł zalały obrazy, wpierw czarno-białe, potem niektóre rzeczy zaczęły przybierać barwy, by w końcu wszystko zlało się w jedno. Wypełniły każdy zakamarek jego czaszki, wywołując okropny ból. W końcu wstążki cofnęły się a on upadł na ziemię dysząc.
- I jak? - zapytała z troską dziewczyna.
- Wszystko...wróciło. - stwierdził, dźwigając się na kolana. - Naprawdę...pamiętam.
- Więc mam twoje serce.
- Huh?
- Open Heart zadziała tylko na jego właściciela. Skoro wróciły ci wspomnienia, znaczy że było twoje. Rozpoznało ciebie jako prawowitego i zwróciło to co zapomniałeś.
- Więc...dlaczego mi nie podziękujesz? - spytał dźwigając się na nogi i stając obok niej, wykorzystując barierkę jako podparcie.
- Przepraszam, teraz ty będziesz musiał dźwigać to brzemię.
- Jakie strzemię?!
- Brzemię. Ty będziesz musiał zostać Aniołem, bo twój żal nigdy się nie skończy!
- O czym ty...
- Spójrz w głąb siebie i powiedz, co jest twoim żalem?
- Moim... - Natsu dopiero po chwili zrozumiał co dziewczyna miała na myśli - Mój ojciec. Pokłóciłem się z nim i wybiegłem na jezdnię. Nie zdążyłem go przeprosić. - stwierdził zaskoczony po chwili.
- On tu nigdy nie trafi, więc nie będziesz mu mógł tego powiedzieć, a nie ma innego sposobu by to zrobić.
- Po prostu się odrodzę.
- Co? - spytała zaskoczona, a jej źrenice rozszerzyły się.
- Wrócę na Ziemię, znajdę go i przeproszę. To najlepsze co mogę zrobić. - stwierdził z uśmiechem.
- Nie rozumiesz? - ręce Anioł zacisnęły się mocniej na barierce i zaczęły delikatnie trząść - Po opuszczeniu tego świata stracisz wspomnienia. WSZYSTKIE! Twój powrót nie będzie miał sensu! Nie będziesz o tym pamiętał! Twój żal nie zostanie unicestwiony i przeniesie się na kolejne wcielenia!
- Co?
- Twoje nowe wcielenia, będą niosły na barkach twój żal. Umrą, tak samo jak ty trafią tutaj! Ponieważ będą tobą powtórzą twój czyn dziesięć, sto, a nawet tysiąc razy! Każde kolejne wcielenie będzie niosło ciężar wszystkich poprzednich w nieskończoność! Przez rośnięcie tego brzemienia...będziesz cierpiał jeszcze bardziej! Nie mogę na to pozwolić!
- Więc czemu oddałaś mi wspomnienia, skoro o tym widziałaś?!
- Zniknąłbyś, gdybym tego nie zrobiła. Nie tylko z tego świata, ale tak naprawdę. Nie mogłam na to pozwolić.
- Wiesz, nie martw się o mnie.
- Co?
- Mogę tu zostać. Nie martw się, będzie dobrze. - uśmiechnął się do dziewczyny, w oczach której zebrały się łzy - Może teraz mi podziękujesz? Chyba by wypadało.
- Natsu... - Lisanna przytuliła się do chłopaka. - Przepraszam, ale nie zrobię tego.
- Dlaczego?
- Gdy tylko powiem co leży mi na sercu...zniknę. Mój żal się skończy i opuszczę ten świat. Zostaniesz sam! Być może na wieki! Kolejni przybędą i będą z tobą walczyć!
- Mówiłaś coś mi kiedyś odnośnie powrotu. Tracisz wspomnienia, ale zostają ci w podświadomości rzeczy, które nakierowują cię na przyszłość. Wierzę, że w moim przypadku też tak będzie, ale najpierw trzeba przywrócić tu porządek. Ty robiłaś to już wystarczająco długo, czas odpocząć. Może taka jest rola tego świata? Osoba o najczystszym sercu ma go ochraniać, aż zjawi się godny następca jak w tych wszystkich filmach i książkach? Ty mnie miałaś zastąpić bo miałaś moje, ale już wystarczy. A kiedy i ja znajdę swojego następcę, dołączę do ciebie...Zaraz, jak to się stało że trafiłaś tu przede mną?!
- Tutaj czas jest wypaczony. Nigdy nie wiesz w jaki czas trafisz. Możesz być w wiele lat po swojej śmierci, kilka dni przed lub parę po. Nikt nie wie czemu tak się dzieje. - pociągnęła nosem - Natsu, za cud dzięki któremu się spotkaliśmy...nawet, na tak zniszczonej ziemi...z całego serca...Dziękuję.
Po ty słowach zerwał się wicher i podniósł dziewczynę w powietrze. Z jej pleców wyrosły ogromne skrzydła, które okryły jej drobną postać, po czym rozpadły się, a pióra pofrunęły gdzieś niesione wiatrem. Natsu majaczył jeszcze w głowie obraz białowłosej dziewczyny z szerokim uśmiechem i tęsknotą w oczach. Pod swoimi stopami dostrzegł kilka kropel i spojrzał ze zdziwieniem w niebo. Nie było na nim ani jednej chmurki, zresztą w tym świecie nigdy nie padał deszcz. Znów spojrzał pod stopy i zauważył, że liczba kropel się powiększyła.
- Co jest? - tknięty dziwnym przeczuciem dotknął dłonią twarzy - Ja...płaczę. - stwierdził ze zdziwieniem, odkrywając że jego ręka jest mokra. - Raju, oby tego zboczeniec nie... - wstrzymał się wpół słowa.
Przetarł twarz nadgarstkiem i podniósł z ziemi jedno z pozostawionych srebrnych piór. Przez chwilę je oglądał po czym puścił na wiatr i patrzył jak szybuje.
- Lucy...Erza...Gray...Laxus...Elfman...Levy...Gajell...Jellal...i Lisanna. Wszyscy odeszli. - stwierdził ze smutkiem. Dotknął dłonią klatki piersiowej i zacisnął ją w pięść. - To uczucie...czy to...czy to jest...samotność?
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cóż, ten w przeciwieństwie do poprzednich nie wyszedł wzruszający. Rzekłabym nawet, że wypada przy nich blado. Jest właściwie kulą, wymierzoną w ostatni odcinek tej zacnej serii. A może tylko ja tak myślę...

Mami

1 komentarz:

  1. Hmm.. nom, racja, mniej wzruszający xd ale Lissana se w końcu poszła xd No i biedny Natsu :< Ale podobał mi się za to atak liczby pi, epicki! <3

    OdpowiedzUsuń