Życie jest jedną z najbardziej pięknych i ulotnych rzeczy jakie istnieją. Każdy z nas ma wymierzony czas, który może przeznaczyć na co mu się żywnie podoba. Jednak nie wszystkim towarzyszy to szczęście. Kiedy już myślisz, że jest dobrze ktoś robi ci psikusa i zabiera to wszystko. Zaprzeczysz? Proszę bardzo, zrób to, ale przekonaj najpierw do tego tych ludzi.
Witaj w pośmiertnym świecie gdzie trafiają ludzie, którzy zbyt wcześnie opuścili nasz świat. Jego zadaniem jest danie umęczonym duszom tego, czym nie mogły cieszyć się na ziemi. Żyją oni wszyscy w ogromnej szkole, z równie wielkim boiskiem i luksusowym akademikiem, bez żadnego szpitala z widokiem na odległe miasto, do którego nie można dojść. W całym budynku stoją automaty ze wszystkimi rodzajami napojów, a w stołówce nie płacisz za jedzenie. Lekcje odbywają się cały czas, jednak nic im nie grozi jeśli na nie nie przyjdą. Mogą w ich trakcie nawet grać w karty, jeść, czy tańczyć na ławkach. Nie otrzymują kar za spóźnianie, nieobecności czy złe oceny, bo i po co? I tak nie żyją, więc na co im oceny? Tak po prawdzie, to nikt nigdy nie widział tam Dyrektora, mimo że każdy wiedział gdzie znajduje się jego gabinet. Sielanka, prawda? Nic bardziej mylnego.
To świat w którym masz tylko dwie opcje bytu. Pogodzić się ze śmiercią, dołączyć do będących tam studentów RPC i zniknąć. Dosłownie, przestać istnieć w tym świecie. Pozostać w pamięci wszystkich, których poznałeś i bez wiedzy co się z tobą potem stanie wyparować. Idziesz do Nieba? Do Piekła? A może wracasz na ziemię? Jesteś na powrót człowiekiem, czy zostajesz krewetką? Ci którzy zbuntowali przeciw temu losowi, stworzyli Oddział Pośmiertny Świat. Wypowiedzieli wojnę Bogu i istocie, którą zesłał by się ich pozbyć. Istotą tą był Anioł, jednak nie przypominał klasycznego wyobrażenia o nim.
Anioł była dziewczyną średniego wzrostu o ściętych krótko, białych włosach i błękitnych oczach. Nie miała skrzydeł, czy długiej, białej sukni. Nosiła, jak wszyscy tam, mundurek szkolny. Różnił się on od klasycznego, gdyż była przewodniczącą szkoły. Gdy chłopcy nosili czarne garnitury, a dziewczyny brązowe spódniczki i żakiety oraz białe bluzki, Ona miała na sobie czerwoną spódnicę i biały żakiet ze złotą odznaką przewodniczącej. Ale to nie to wzbudzało we wszystkich niechęć, tylko jej nagłe pojawianie się niewiadomo skąd i oferowanie pomocy z zawsze tak samo szerokim uśmiechem. I bez znaczenia było czy chodzi o wskazanie gabinetu Dyrektora, czy udowodnienie że nie żyjesz. To drugie było właściwie jedyną wykonywaną przez nią czynnością, gdyż każdy uznawał ją po tym za wroga i dołączał do Oddziału. Bo co innego możesz zrobić, gdy ktoś wbija ci w serce miecz z tak samo uśmiechniętą twarzą jak przed chwilą? Dla niektórych była o tyle bardziej przerażająca, że nie miała przy tym śmiechu szaleńca.
Oddział tworzył wszelkiego rodzaju bronie, od mieczy, przez łuki i halabardy na karabinach kończąc, by ją powstrzymać. Nie był to problem, gdyż mogli stworzyć wszystko co mieli w głowie, używając jedynie piasku. Jednak nie można Jej było zabić raz na zawsze, czy sprawić by zniknęła. Tak samo jak oni, gdy otrzymywała cios, który byłby śmiertelny na ziemi, umierała i budziła się kilka godzin później.
A jedyną osobą, która wspierała ją i pomagała działać był przybyły niedawno chłopak z częściową amnestią. On jeden wysłuchał jej wyjaśnień i postanowił pomóc. Dzięki temu dowiedział się, że ludzie znikają z tego świata dopiero gdy doznają spełnienia. I choć on sam mógłby to zrobić, postanowił się wstrzymać i pomóc jej w tej misji. Nie zdradził tego nikomu, by nie wyjść na zdrajcę i dalej im pomagać.
- Yo Strauss. - zakrzyknął, szczerząc zęby tak jak tylko on potrafił. Podbiegł do dziewczyny, wyrzucającej właśnie śmieci do spalarni.
- Witaj Natsu. - odpowiedziała Anioł. Tylko różowowłosy chłopak miał ten przywilej wiedzieć jak ma na imię, co wykorzystywał gdy byli sami.
- Wiesz może komu dzisiaj pomożemy?
- To ty tutaj wybierasz, ja tylko odsyłam ich gdy już wszystko rozumieją.
Chłopak oparł się plecami o ścianę i spojrzał zamyślony w niebo. Miał co prawda kandydatkę, ale nie był pewny tego wyboru. Widząc jego wahanie, Anioł położyła mu dłoń na ramieniu i posłała pokrzepiający uśmiech, który sięgnął jej oczu. Odpowiedział jej delikatnym uśmiechem i wziął głęboki oddech.
- Myślę, że powinniśmy odesłać panią kapitan. Moim zdaniem trzyma ją tu tylko zemsta. Jeśli ją odeślemy, to może pójdzie za nią wiele innych.
- To samo mówiłeś, gdy odsyłaliśmy Lucy.
- Cóż, tym razem to inna sprawa. To Erza rozpoczęła tę całą walkę. Sądzę, że powinna już odpocząć.
Białowłosa zamyśliła się na moment, po czym kiwnęła głową.
- To chyba dobry pomysł. Chociaż moim zdaniem zajmie ci to dużo czasu.
- Zostaw to mi! - podniósł kciuk i zaczął biec w sobie tylko znanym kierunku.
- Natsu! - zatrzymała go dziewczyna. Odwrócił głowę w jej stronę. - Pamiętasz już może jak umarłeś?
Chłopak zachłysnął się i na moment jego martwe serce wstrzymało bieg. Odwrócił głowę i wydał z siebie na wpół przerażony dźwięk, mający być potwierdzeniem.
- To dobrze. Niedługo wróci reszta.
Różowowłosy kiwnął w podzięce głową i pobiegł szukać pani kapitan. W tym czasie Anioł rozpłynęła się w powietrzu, oczekując kolejnego wezwania.
Natsu znalazł Erzę na polu za szkołą, kiedy to ćwiczyła walkę na miecze z biednym Gray'em. Prawdopodobnie zabrakło dla niego kryjówki, kiedy szukała partnera do ćwiczeń. Albo został z niej wywalony przez kogoś silniejszego. Albo złapał się w jedną z uśmiercających pułapek Gajella i obudził się akurat gdy Erza kogoś szukała. Możliwości było wiele, a nie miał dość czasu i głowy do tego by teraz o tym myśleć. Minął obserwującego wszystko z ukrycia Jellal'a i wpadł na pole treningowe.
- Jak się masz bez mózgu?! - krzyknął Gray, padając po chwili martwy na ziemię. Szkarłatnowłosa przebiła go na wylot mieczem, który po chwili wyciągnęła i wytarła o trawę.
- Natsu, chcesz potrenować? - Spytała ze złośliwym uśmiechem szkarłatnowłosa, podnosząc jednocześnie miecz. Chłopak zaczął nerwowo drapać się w tył głowy, z równie niepewnym uśmiechem.
- Nie-nie-nie. - odchrząknął i wciągnął w płuca powietrze. - Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać.
Schowany na trybunach Jellal zacisnął dłonie w pięści. To zdanie znaczyć mogło tylko jedno i jemu to się nie podobało.
- O czym? - spytała Erza, chowając miecz do przytroczonej do paska pochwy.
- Zobaczysz. - Uśmiechnął się zachęcająco różowowłosy.
- No dobra.
NIE! - krzyczała każda komórka ciała Jellal'a. Nie mógł jednak przeszkodzić, jeśli to było TO co myślał, że było, a napewno to było TO. Postanowił ich śledzić i jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, to się przełamie i zrobi to, co planował już od dawna. Nareszcie wyzna swoje uczucia Erzie!
~*~
- Co chciałeś mi powiedzieć? - spytała Erza.- Wiesz, wciąż jestem tu nowy i nie wszystko rozumiem. Chciałem, żebyś mi objaśniła kilka rzeczy.
- I po to mnie odciągałeś od wszystkich? - spytała lekko zawiedziona dziewczyna.
- Nie chciałem tego robić przy wszystkich. Jeszcze by znaleźli kolejny powód do żartów, jakby ta głupia amnestia im nie wystarczyła!
- Dalej nic nie pamiętasz? - spytała z troską.
- Kilka rzeczy już wróciło.
Schowany w krzakach Jellal odetchnął z ulgą widząc jak ma zamiar potoczyć się rozmowa. To był cud, że nie wydał z siebie żadnego okrzyku, godnego sześcioletniej dziewczynki, która znalazła pod choinką szczeniaczka.
- Pamiętasz co się stało z Lucy? - spytał różowowłosy. Erza wyraźnie posmutniała, przypominając sobie jak jej przyjaciółka zniknęła. - Jak myślisz, dlaczego tak się stało?
- Bo udało jej się znaleźć spokój. I spełniła swoje pragnienie, którego nie mogła mieć na Ziemi.
- Myślisz, że to źle?
- Na początku tak, rzeczywiście tak myślałam. Wyrzucałam sobie: Dlaczego jej nie obroniłam? Dlaczego nie udało mi się powstrzymać Anioł? Ale kiedy teraz o tym myślę...-wiatr rozwiał im obojgu włosy. Erza zwróciła swoją twarz w stronę z której nadchodził. - Kiedy znikała wydawała się taka...taka...szczęśliwa.
- Też byś chciała się tak poczuć?
- Chcesz zginąć? - spytała retorycznie Erza wymierzając miecz w szyję Natsu.
- Zginąć?...A, zginąć! Kumam! Hahahaha
Nim zdążył na dobre się roześmiać, Erza podcięła mu gardło. Obudził się kilka godzin później, kiedy słońce już zachodziło.
- To nie był żart?
- Nie tym razem. Musisz się nauczyć odróżniać kiedy nim jest, albo będziesz maskotką śmierciożerców.
- Kumam kumam. - spojrzał poważnie na dziewczynę. - Czemu nie chcesz się tak poczuć?
- Nie powiesz nikomu? - zarówno Natsu, jak i ukryty w krzakach Jellal, nie mogli uwierzyć w ton jej głosu. To był pierwszy raz, kiedy pani kapitan wydawała się przestraszona.
- Prędzej zginę. - zaśmiali się na to stwierdzenie.
- Na ziemi...nie mam łatwo. Kiedy miałam osiem lat razem z rodzicami mieliśmy wypadek. - wiatr ponownie rozwiał włosy dziewczyny. Schowany w krzakach błękitnowłosy chłonął jej piękno i prawie zlewające się z kolorem nieba włosy. - Oni tego nie przeżyli...a ja zostałam sparaliżowana. Z biegającej wszędzie wesoło dziewczynki, śmiejącej się wniebogłosy, stałam się przykutą do łóżka lalką. Sama nie mogłam zrobić nic. Wstanie z łóżka, mycie, ubieranie...to wszystko musieli za mnie robić dziadkowie. Czułam się okropnie z tym, że ich tak wykorzystuję. Jedyne co mogłam robić, to siedzieć i oglądać telewizję. Patrzeć jak ludzie śpiewają, jeżdżą na łyżwach, tańczą, albo walczą floretami. - wyciągnęła z pochwy swój miecz i przybrała pozę jak to ataku - Już jako mała dziewczynka wolałam być rycerzem, niż księżniczką. Chciałam tak ja oni, wymachiwać floretem, jeździć na łyżwach, grać w piłkę...Bóg jest okrutny, nieprawdaż? Zamiast mnie zabić,kazał mi cierpieć.
- Więc nie chcesz wracać, bo...
- Bo nie chcę znów być przykuta do łóżka. Trafiają tu nie tylko zmarli, ale także ci w śpiączce. Ja jestem właśnie z tych. Kiedy wrócę, nie będę mogła zrobić nic co mogę zrobić tu.
- Więc czemu dalej walczysz? - Schowała z powrotem miecz i spojrzała na znajdujące się w oddali miasto-widmo. Jellal chłonął to wszystko zachłannie, jakby było bańką mydlaną, która zaraz pęknie.
- Dostałam drugą szansę by chodzić, a Anioł chce mi ją odebrać. Nie pozwolę na to. Na Ziemi jest zbyt wiele smutków, by tam wracać. Tutaj mogę mieć chociaż namiastkę szczęścia.
- Tylko z tego powodu tu jesteś? To twoje marzenie? Móc chodzić?
- To nie wszystko. - Obaj chłopacy wciągnęli jednocześnie powietrze zaskoczeni. Natsu spojrzał na twarz szkarłatnowłosej, tak smutną w tej chwili. Jellal resztką sił powstrzymywał się, by do niej nie podbiec i jej nie przytulić. - Ślub.
- Co?
- Największa radość dla dziewczyny. Wyjść za mąż. Głupie, prawda? Takie proste życzenie. Jestem jednak na tyle bezużyteczna, że nikt by mnie nie chciał. Bóg jest okrutny. Całe moje szczęście...Po prostu mi je zabrał...Na co komu dziewczyna, która nie może nawet się sama podetrzeć?! - dziewczyna powoli zaczynała się łamać i tylko cudem jeszcze nie płakała.
- To nie prawda! - krzyknął Natsu. - Jesteś wspaniałą dziewczyną! Jesteś piękna, mądra i silna! Na pewno ktoś się w tobie zakocha!
To ja powinienem to powiedzieć! - krzyczał w myślach Jellal. O ile wcześniej Natsu był mu obojętny, to teraz miał ochotę go przepuścić przez wszystkie mordercze pułapki Gajella. A najlepiej te, których jeszcze nie zaczął testować.
- Więc, zrobisz to? - spytała z kamienna twarzą Erza zwracając się w stronę różowowłosego. - Znikniesz razem ze mną i wyjdziesz za mnie?
CO?! - Źrenice Jellal'a rozszerzyły się i zaczęły drgać. - Erza, nie możesz...Wtedy ja...Natsu błagam, nie zgadzaj się!
Natsu czuł się rozdarty całą tą sytuacją. Obiecał Anioł, że pomoże jej za wszelką cenę. Ale czy był gotów na aż takie poświęcenie? Czy mógł to zrobić?
- Ja... - zaczął.
- Ja to zrobię! - Krzyknął Jellal, biegnąc w ich stronę. Nie obchodziło go już nic, chciał tylko uszczęśliwić jedyną osobę, którą kochał w całym swoim życiu, nawet jeśli to obecne nie było prawdziwe.
- Jellal?
- Ja się z tobą ożenię. - powiedział poważnym tonem, stając przed szkarłatnowłosą. - Ja i tylko ja. Mówię poważnie.
- Nie możesz! Nie znasz prawdziwej mnie! - Erza ukryła twarz w dłoniach i zaczęła popłakiwać. - Ty nie wiesz...
- Jaka jesteś naprawdę?! I co z tego?! - dziewczyna podniosła na niego oczy. - Nie obchodzi mnie jaka jesteś na Ziemi! Nie ważne czy jesteś gruba, czy chuda! Wolisz koty czy psy! To bez znaczenia, jak bardzo jesteś chora. Nawet jeśli nie możesz wstać, ani chodzić...ani...ani nawet mieć dzieci! Mimo tego wszystkiego ożenię się z tobą! - chłopak wziął głęboki oddech, by przygotować się na dalszą część swojego wyznania. Tyle razy układał już to wszystko w głowie, że teraz powinno mu to przyjść z łatwością.
- Miłość kwitnie. - powiedziała cicho Anioł pojawiając się za Natsu.
- Anioł! - krzyknęła pozostała dwójka przerażona. Białowłosa dała im sygnał by kontynuowali.
- Przyszłam tylko popatrzeć, nie chcę walczyć.
Niebieskowłosy i bez tego był zdeterminowany, by wyznać to co tłamsił przez ostatnich kilkanaście miesięcy.
- Pozostanę z tobą na zawsze. A stanie się tak bo wiem, że Erza, którą tu poznałem jest prawdziwa. Prawdziwa! Nieważne jak i gdzie się spotkamy, na pewno się w tobie zakocham. Nawet jeśli będziemy mieć tylko jedną szansę na sześć miliardów, żeby się spotkać...a ty nie możesz się ruszać...poślubię cię!
- Nie spotkamy się. - odpowiedziała ze smutnym uśmiechem dziewczyna, patrząc w bok. - Cały czas tylko leżę w łóżku.
- Wiesz, że na ziemi gram w piłkę nożną? - dziewczyna pokiwała głową. - To będzie tak. Pewnego dnia moja piłka wybije ci okno, a kiedy przyjdę jej szukać, znajdę ciebie. Właśnie tak się spotkamy. - Erza zamknęła oczy, a przez jej głowę przeleciały obrazy możliwej przyszłości. - Będziemy rozmawiać i dobrze się dogadywać, a zanim się zorientuję będę do ciebie przychodził codziennie. Podoba ci się?
Jellal przychodzący do mojego pokoju w poszukiwaniu piłki. Jego zaskoczona twarz, gdy mnie widzi i niezdarne przeprosiny.
Jellal siedzący obok mnie na łóżku, opowiadający jakąś śmieszną historię.
Jellal podnoszący mnie z wózka i układający w łóżku po powrocie ze spaceru.
Jellal prowadzi wózek na którym siedzę i niesie ze sobą kosz piknikowy, cały czas się śmiejąc.
- Tak, bardzo. Posłuchaj - niebieskowłosy spojrzał jej głęboko w oczy. - Kiedy to już się stanie...Dziadkowie ciężko pracują, żeby się mną opiekować. Pomożesz im?
- Oczywiście.
- Cieszę się. - po policzku dziewczyny spłynęła pojedyncza łza. Kiedy znów spojrzała na twarz Jellal'a zobaczyła czerwone znamię po jego prawej stronie, przez co odruchowo odskoczyła.
- To znamię obietnicy. - wyjaśniła Anioł. - Wiąże ono was oboje do końca życia, we wszystkich światach i wcieleniach. Nawet gdybyście nie chcieli, to i tak skończycie razem. - Erza uśmiechnęła się.
- Mnie to pasuje. - dotknęła dłonią znamienia chłopaka.
- Mnie również.
Po tych słowach ciało Erzy zaczęło znikać. Na początku jej nogi zmieniały się w drobne, fioletowe iskierki. Następnie jej brzuch, klatka piersiowa, twarz, a na końcu położona na twarzy Jellal'a dłoń. Kiedy i ona zniknęła, chłopak przyłożył w jej miejsce swoją, wciąż czując dotyk dziewczyny.
- Odpowiada ci to? - spytał stojący za jego plecami Natsu.
- Tak - niebieskowłosy zamknął oczy. - Starczy, aż do końca świata.
- Co...co teraz zrobisz?
- To chyba proste, nie? - chłopak odwrócił się w jego stronę - Pomogę ci wysłać tych darmozjadów z powrotem. A potem sam dołączę do Erzy.
- Domyśliłeś się?!
- No pewnie. Wielu naszych przyjaciół potrzebuje pomocy.
Różowowłosy odetchnął z ulgą i uśmiechnął się w stronę sprzymierzeńca.
- Rozumiem. Cieszę się.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
<wydmuchuje nos w chusteczkę> Nie wiem po cholerę znowu obejrzałam tę serię, ale zawsze mi się wydawało, że można by w ten odcinek wstawić Jerzę. Podoba wam się ten crossover, który w założeniu miał być wyciskaczem łez? Tak, tak to crossover. To anime to Angel Beats! jakby ktoś nie wiedział i moim zdaniem jest ZAJEBISTE! A teraz Mami bardzo ładnie prosi o komentarze.
Jeeezu, jakie to kawai, i romantyczne, no i w połączeniu z tą muzyką, no i kurdee, uwielbiam waas [płacze]
OdpowiedzUsuńSuper, że dodałyście nowego posta, jesteście świetne w tym co robicie i nie nie mam pojęcia, jak was bardziej zbotywować :* Weny, weny, weny! Choć po tym co przeczytałam pewnie wam jej nie brakuje. :)
*zmotywować xD
Usuń< wydmuchuje noc w chusteczkę i zalewa się łzami> AAA! Jakie to piękne! AAA... Aaa! Jakie to romantyczne i piękne.
OdpowiedzUsuńN.: To takie...
Już... chyba... się... wypłakałam. To takie piękne Zgadzam się. To jest zajebiste. Chcę dalej. (mówi do N.) Już dobrze. Nie płacz...
N.: AA! To takie piękne!!!
Nasza N. się trochę rozkleiła... Ona tak zawsze... Wybucha płaczem, gdyż naprawdę nie wytrzymuje. A zdarza jej się to rzadko. Prawie nigdy. Ja chcę dalej.. Na koniec... zanim się rozkleję, bo to cisz przed burzą... WENY!
Właśnie czekałam na kolejny post i się doczekałam ^^ Miałam zacząć wcześniej czytać, ale sama pisałam i coś nie wyszło xd i jeju, aż mi przypomniałaś Angel Beats, pamiętam, że cały czas oglądając ryczałam praktycznie <3 i racja Jerza ładnie się tutaj wpasowuje *.* Czekam na więcej waszej twórczości :)
OdpowiedzUsuńa i świetny crossover ;3
Usuń34 yrs old Database Administrator III Murry Rewcastle, hailing from Levis enjoys watching movies like Cold Turkey and Archery. Took a trip to Laurisilva of Madeira and drives a Supra. kliknij na zrodla
OdpowiedzUsuń