piątek, 18 stycznia 2013

Baśniowe Fairy Tail

Lucy przeglądała ogłoszenia przyczepione do tablicy, pochylając się lekko do przodu. Obok niej stał Natsu, próbując pomóc przyjaciółce w wyborze misji. Nad ich głowami krążył Happy jedząc rybę.- Wiesz może już co chcesz, Lucy? - spytał kolejny raz Natsu.
- Etto. Nie. Nie potrafię się zdecydować. - blondynka powiodła wzrokiem kolejny po tablicy. W końcu zatrzymała spojrzenie na jasnobłękitnej kartce ze złotymi literami. - Co to?
- Pomóż nam rozwiązać tę mistyczną zagadkę. - przeczytał nad jej ramieniem Natsu.
- Nagroda: 600000 Klejnotów! Natsu, bierzemy to!
Lucy już wyciągnęła dłoń po kartkę, jednak ktoś ją uprzedził. Czyjaś męska dłoń mignęła jej przed nosem zabierając zadanie.
- Ja to wezmę! - powiedział Gray, nonszalancko potrząsając kartką. Przebiegł po niej wzrokiem, szukając informacji o nagrodzie. - 600000 Klejnotów?! Juvia, idziemy!
- Tak Paniczu Gray! - krzyknęła uradowana magini wody, wychodząc mu zza pleców. Nie omieszkała się powstrzymać od triumfalnego spojrzenia w stronę Lucy.
Juvia idzie na misję z Paniczem Gray'em. Nie Erza, nie Lucy. Tylko Juvia i Panicz Gray! Serce Juvii nie zniesie tych emocji!
Lucy telepała się ze złości, widząc jak jej zadanie się od niej oddala. Natsu widząc to, postanowił uderzyć.
- Hej, zboczeńcu! Oddaj jej to zadanie! - Wykrzyknął mu w twarz Smoczy Zabójca, stykając z nim swoje czoło.
- Spadaj Ognisty móżdżku! Pierwszy je zauważyłem! - odciął się mag lodu.
- Ty... - Zaczął Natsu, szykując się by zadać mu cios. Wyprzedziła go Lucy, łapiąc za trzymaną przez Gray'a kartkę.
- Nie dbam o to Gray! Ja je chcę! - blondynka spróbowała wyrwać kartkę szatynowi, jednak bez skutku. Był on od niej znacznie silniejszy.
- Hey! - krzyknął zaskoczony, widząc zaciętość Lucy.
Oboje próbowali wyrwać sobie nawzajem zadanie i żadne nie zamierzało odpuścić. Nie minęło jednak więcej niż pół minuty, gdy złote litery opuściły kartkę i zaczęły krążyć dokoła dwojga magów. Stworzyły wokół magów wir, po czym rozbłysły jasnym światłem.
- Co do...?! Uwaaaaaaaah!
- KYAAAAAAAAAH!
Krzyknęli wewnątrz wiru Gray i Lucy podczas trwania rozbłysku. Światło było na tyle silne, że wszyscy w gildii zasłonili oczy. Kiedy zniknęło rozejrzeli się wokół, jednak nigdzie nie było śladu Lucy i Gray'a. W miejscu, w którym stali leżał teraz tylko powód ich kłótni. Jasnoniebieska kartka ze złotymi literami i napisem:
Pomóż nam rozwiązać tę mistyczną zagadkę! Uważaj! Czeka cię przygoda w baśniowej krainie wróżek chrzestnych, książąt i szklanych pantofelków!
- Gdzie oni się podziali? - spytał Natsu, węsząc w powietrzu. - Nigdzie nie czuję ich zapachu.
- Nie wiem. - powiedziała podchodząc do nich Erza. Do tej pory obserwowała wszystko z pewnej odległości.
- Ja też ich nigdzie nie wyczuwam. - powiedziała cichutko Wendy, stając obok Natsu.
- Gdzie oni mogli się podziać? - zastanawiała się na głos Erza.
- Ja wiem! - krzyknął uradowany Happy, kręcąc ósemkę nad ich głowami. - Oni poszli się lllubić!
Dlaczego osobą, która zniknęła z Paniczem Gray'em musiała być Lucy, a nie Juvia?! - biadoliła w myślach niebieskowłosa magini.

Lucy otworzyła oczy, nie zdając sobie sprawy  że do tej poru były zamknięte.
Mam nadzieję, że tym razem nie zamieniłam się z nikim ciałem. I co się w ogóle wydarzyło? Pamiętam tylko, że ta kartka zaczęła świecić.
Blondynka rozejrzała się po pomieszczeniu. Wyglądało ono zupełnie jak korytarz w jej starym domu. Jedynie obrazy na ścianach były inne. Dziewczyna spojrzała po sobie i krzyknęła zdziwiona, przewracając jednocześnie stojące obok niej wiadro z wodą. Mydliny rozlały się po całej podłodze i wsiąkając w niektórych miejscach w dywan.
- Dlaczego jestem ubrana jak pokojówka?!
Była to prawda. Obecny strój dziewczyny przypominał brązowy uniform pokojówki sięgający kolan, tyle że mocno zniszczony. Prawie cały został pokryty kolorowymi łatkami, a zwykle trzymająca kitkę wstążka, teraz zawiązana była na czubku głowy.
Drzwi na korytarz otworzyły się z hukiem. Stanęła w nich wysoka kobieta, ubrana w ogromną, różową suknię na obręczach pełną koronek i wstążek. Lucy dopiero po chwili rozpoznała w kobiecie...
- Mi-mira?
Mira spojrzała na blondynkę w taki sposób, w jaki zwykła to robić gdy jeszcze była znana jako Demon. Przemawiając do Lucy uniosła palec wskazujący, by podkreślić wagę słów.
- Ja i moje córki idziemy dziś na bal. Chcę żebyś wyczyściła dom na błysk zanim wrócimy! - powiedziała tonem nieoczekującym sprzeciwu. Za nią na korytarz wyszły, równie wytwornie ubrane i z kunsztownymi fryzurami, Juvia i Erza. Juvia w białej, a Erza w zielonej sukni.
- Matko, chodźmy już na bal. - powiedziała Erza.
- Nie mogę się doczekać, by zatańczyć z księciem! Podobno jest świetnym tancerzem! - dodała rozentuzjazmowana Juvia.
Szybko minęły Lucy i skierowały się do czekającej na dziedzińcu karocy.
- Co to było? Co tu się w ogóle dzieje? - myślała na głos Lucy.
- Znowu ci dokuczały? - dziewczyna odwróciła się w stronę znajomego, dziecięcego głosiku.
- Happy! - Krzyknęła zdziwiona blondynka.
- Nie martw się. Jeszcze pójdziesz na bal, twoje marzenie się spełni.
- Moje co? O czym ty mówisz, Happy?
- Mogę sprawić, że twoje życzenie stanie się prawdą. - powiedział kolejny znajomy głos. Lucy odwróciła się w jego stronę, by zobaczyć Natsu, ubranego w brązową pelerynkę z trzema guziczkami i niebieską szatę.
- NATSU! - wrzasnęła przerażona blondynka. - Momencik, coś tu się nie zgadza.
- Niby co? - spytał chłopak, przechylając głowę na bok.
- No bo...jesteś Wróżką Chrzestną, prawda? - pokiwał potwierdzająco głową. - Zawsze myślałam, że Wróżka Chrzestna jest kobietą.
Chłopak nie zareagował na to dobrze. Skulił się w kącie, a światło w pomieszczeniu zgasło pozostawiając tylko padający na niego wąski snop.
- Rozchmurz się Natsu. Ona nie chciała źle. - pocieszał go Happy, krążąc nad jego głową.
- To dość długa historia...- odpowiedział grobowym głosem chłopak, spoglądając pod ramieniem na dziewczynę.
- Przepraszam. - odpowiedziała błyskawicznie blondynka, w przypływie nagłego współczucia do różowowłosego.
- No dobra! - krzyknął, podnosząc się z ziemi i wyciągając spod peleryny różdżkę. Był to kij długości ramienia z wyrzeźbionym smokiem, owijającym się wokół niego.
- N-Natsu?
- Hokus pokus. Czary Mary. Pestka dyni i mech stary. - wypowiadając zaklęcie przez cały czas kręcił kółka różdżką. Po wypowiedzeniu ostatniego słowa koniec różdżki zalśnił białym światłem. Chłopak okręcił się na pięcie i wycelował w okno. Na podjeździe pojawiła się, przypominająca altankę, biała karoca. Cała obrośnięta była pnącymi różami i mchem. Jej filary zakrzywiały się w taki sposób, że przypominała dynię.
- Nie wierzę. - powiedziała Lucy, oglądając to z szeroko otwartymi oczami.
- Niech to! Znowu mi nie wyszło! - chłopak mocniej ścisnął różdżkę. - Tam miał być jeszcze koń! Trzeba będzie to zrobić starym sposobem.
- Hę? - Blondynka ponownie spojrzała na niego nic nie rozumiejąc.
- Natsu, chyba nie chcesz...-zaczął Happy, widząc jak niegdysiejszy Smoczy Zabójca wpatruje się w niego.
- A właśnie, że tak. - chłopak uśmiechnął się szeroko i podniósł różdżkę celując nią w kota. - Hokus pokus. Czary mary. Kot niebieski to koń biały.
Białe światło uderzyło w Happy'ego niczym piorun, po czym kot zniknął. Z podjazdu dało się za to słyszeć pełne oburzenia prychanie.
- Iiiiichaaaaaaa. Prrrrrrrch. Natsu! Niiiigdy ci tego niiiiiiie wybaczę. - powiedział zaprzężony do karocy błękitny koń z białym brzuchem i ogonem. Jego długa grzywa udekorowana została licznymi kwiatami i liśćmi.
- Teraz twoja kolej. - zwrócił się różowowłosy do dziewczyny. Ta odskoczyła od niego jak oparzona.
- Nie zmieniaj mnie w konia! Błagam! - prosiła blondynka, składając dłonie jak do modlitwy.
- Hokus pokus. Czary mary. Piękna suknia, diadem mały oraz pantofelek szklany.
Białe światło uderzyło w Lucy. Kiedy odważyła się otworzyć oczy, zaniemówiła z wrażenia. Lachmany zmieniły się w sięgającą ziemi błękitną suknię z krótkimi bufiastymi rękawami. Na dłoniach pojawiły się białe rękawiczki za łokieć, a włosy zostały upięte w wysokiego koka.
- Wyglądam jak Kopciuszek. - stwierdziła z niedowierzaniem Lucy, przyglądając się swojemu odbiciu w oknie. Natsu słysząc to zaczął się śmiać.
- Nie wygłupiaj się. Przecież jesteś Kopciuszkiem.
Kopciuszkiem? Już wiem o co chodzi w tym zadaniu! Muszę szybko znaleźć Gray'a i mu o tym powiedzieć! Tylko gdzie on może być?
~Później~
Lucy siedziała w karocy, zaprzężoną w Happy'ego i powożoną przez Virgo, jadąc na bal. Zastanawiała się, co wydarzy się w tej nocy i jaką rolę odegra w tym Gray. I czy trafił do tej samej bajki co ona, czy też nie? A jeśli tak, to do jakiej i czy uda mu się stamtąd uciec.
Dziewczyna prawie spadła z krzesełka, gdy karoca gwałtownie się zatrzymała.
- Przepraszam księżniczko. - odparła pokojówka, otwierając drzwi i wyciągając w jej stronę rękę. Blondynka chwyciła ją i z gracją wysiadła z karoty.
- Dziękuję Virgo.
- Pamiętaj, że czas masz tylko do północy. Gdy zegar zabije dwanaście razy karoca i sukienka znikną.

Gray ocknął się w bogato zdobionej sypialni. Siedział na atłasowym krześle na wprost lustra, przez co zobaczył swój nowy strój. Przypominał trochę wojskowy mundur, jeden z tych które noszone były na ważne uroczystości państwowe. Biała marynarka, czarne spodnie i czerwona szarfa biegnąca od prawego ramienia do lewego biodra.
- Co to za miejsce? I co ja mam na sobie?!
- Już czas książę! - zanucił wesołym głosem wchodzący do pomieszczenia rudy chłopak.
- Loki?!
- Pośpiesz się książę! - Loki pchnął Gray'a w stronę wyjścia. - Wszystkie damy już czekają na Waszą Wysokość.
- Czekaj moment! Dlaczego nazwałeś mnie księciem?!
- Nie czas teraz na wygłupy Wasza Wysokość. - rudowłosy wyszedł zza pleców Gray'a. - Drogie panie, książę przybył! - zawołał donośnie Loki.
- KYA! To on!
- Książę! Książę przybył!
Wszystkie dziewczyny wszczęły rumor, widząc Gray'a u szczytu schodów. Chłopakowi przed oczami stanęły wszystkie niemiłe chwile, związane ze spotkaniem jego fanek. Do dzisiaj nie odzyskał większości swojej bielizny.
- Książę? Zatańczysz ze mną? - spytała go nieśmiało Juvia, z dłońmi złożonymi jak do modlitwy.
- Ze mną też! - dorzuciła zaraz po niej Erza.
Ożeż! Juvia i Erza też?! Zaraz, przecież Erza by się tak nie zachowywała. Czyli, że one tak jak Loki nie są prawdziwe. Ciekawe co się stało z Lucy?
Drzwi do sali balowej otworzyły się. Nie zrobiły tego zbyt głośno, jednak zaskoczyło to wszystkich. Przecież wszystkie córki szlachty już powinny być na sali!
Cicho uderzając obcasami w posadzkę, Lucy weszła cichutko na salę.
Lucy też zmienili?! Co jest nie tak z tym światem?! Tu jet gorzej niż w Edolas!
- A więc ta ci się podoba! Kcheche. - Loki puknął przyjaciela łokciem, posyłając mu znaczące spojrzenie.
- Co ty...
- Książę wybrał Damę swego serca. Proszę was, odsuńcie się i pozwólcie zakochanym zatańczyć! - rudowłosy pchnął go, spychając go kilka schodków w dół. - Odwagi! - dodał konspiracyjnym tonem.
Gray posłał mu jeszcze tylko zdziwione spojrzenie, po czym skierował się w stronę Lucy.

A więc on jest księciem? No to już nie żyję. - jęknęła w myślach Lucy. - W sumie to mogłam się tego spodziewać.
Z sercem bijącym jak młot, para magów zbliżała się do siebie. Oboje czuli, jakby miało im zaraz wyskoczyć z piersi.
- Ugh! Dlaczego książę wybrał tę dziewczynę zamiast Juvi! - irytowała się Juvia z twarzą czerwoną ze złości.
- Nie wiem, ale wygląda na miłą, uprzejmą i dobrze wychowaną. - dodała stojąca obok niej Erza.
- Nie pomagasz mi siostrzyczko!
Kiedy Lucy i Gray'a dzieliła już tylko odległość kroku, oboje przystanęli. Dziewczyna pochyliła się w jego stronę, konspiracyjnie przykładając dłoń do ust.
- Gray? To ja, Lucy. Ta z gildii.
LUCY! Ta Prawdziwa! - Chłopakowi po twarzy spłynął potok łez szczęścia.
- Dzięki Bogu! W końcu prawdziwa Lucy! Wiesz może co jest nie tak z tym światem?
- Shhhh. Bądź cicho, bo zwrócimy niepotrzebną uwagę. Znaczy, inną niż byśmy chcieli. - dodała po zastanowieniu dziewczyna. - Pamiętasz co było na kartce? Pomóż nam rozwiązać tę misterną zagadkę, a to znaczy, że musimy ukończyć historię Kopciuszka.
- Tylko tyle?! Już się bałem. - chłopak wypuścił z siebie powietrze, po czym błyskawicznie złapał blondynkę za rękę i zaciągnął na parkiet. - Zatańczmy i miejmy to z głowy!
Szatyn położył jedną rękę na tali blondynki, a drugą złapał jej dłoń. Muzykanci chwycili za instrumenty i rozległa się melodia. Magowie trochę niezdarnie zaczęli tańczyć walca.
- Tak właściwie...Jak się kończy Kopciuszek?
- Nie mów, że nie wiesz? - spytała Lucy z kropelką koło głowy.
- Etto...wiesz...ja... - dukał zawstydzony Gray. Lucy oczyma wyobraźni zobaczyła nad jego głową tabliczkę: On jeszcze nie wie.
- No więc...
Dziewczynie nie dane było odpowiedzieć. Zegar zaczął właśnie wybijać dwunastą.
- O nie! Muszę już iść! - Blondynka złapała fałdy sukni i wybiegła z sali. Został po niej tylko szklany pantofelek, tuż przy drzwiach. Spadł jej z nogi, kiedy potknęła się wybiegając.

- To już ostatni dom, Mój Panie. - powiedział Loki, siedzący na przeciw Gray'a w karocy. Szatyn zignorował go, patrząc cały czas przez okno.
Przysięgam, nigdy więcej już nie będę nikomu zabierał misji. Nigdy!

- Nie posprzątałaś dobrze! - krzyknęła Mira, wymierzając oskarżycielsko palcem w Lucy.
- Ukarz ją matko! - dopingowała kobietę Juvia.
Rozległo się natarczywe pukanie do drzwi. Kobiecie nie spodobało się to.
- Na co czekasz?!Biegnij otworzyć drzwi!
Lucy wykonała polecenie. Uchyliła drzwi na kilka centymetrów, po czym  ktoś pchnął je od drugiej strony. Jedno ze skrzydeł przygwoździło ją do ściany.
- Witam panie. - Loki skłonił się teatralnie. - Jestem Lokion di Leo, sługa Jego Wysokości Księcia Graysona Fullbusteriova. Przybyliśmy tu w poszukiwaniu pewnej młodej damy, obecnej na wczorajszym balu.
- TO MY! Ja i moje dwie córki byłyśmy na nim.
- Z tego co wiem, wysłano tu cztery zaproszenia. - przeczytał na pergaminowym zwoju Loki.
- Lucy nie poszła na bal. - odpowiedziała mu szybko Mira. - A o co chodzi?
- Poszukujemy młodej damy, która zgubiła pantofelek. Chcemy, żeby poślubiła księcia...
- Loki, przyhamuj! O małżeństwie nie było mowy!
- Tak więc, która z pań chce spróbować pierwsza?
- JA! - Juvia z nadludzką szybkością chwyciła pantofel. Zrzuciła z nogi swój i zaczęła skakać po pokoju, próbując założyć nowy. - Dziękuję. Że przynieśliście. Mi. Mój pantofel. - w końcu niebieskowłosa straciła uwagę i padła na ziemię. Pantofel okazał się być zbyt mały.
- A może panienka? - spytał rudowłosy, podchodząc do Erzy. Ta zmierzyła bucik surowym spojrzeniem znad czytanej książki.
- To nie mój. - burknęła i wróciła do lektury.
- A czwarta panienka?
- Ale ona...
- Nalegam. - Gray pierwszy raz zawarł głos w tej rozmowie.
- Lucy! Chodź tu! - zawołała dziewczynę Mira.
Blondynka wyszła zza masywnych skrzydeł. Znowu miała na sobie znoszone ubranie pokojówki. Bez namysłu wzięła pantofel i założyła go na bosą stopę.
- Moje gratulacje, Lucy! A teraz czas na ślub! - krzyknął Natsu, pojawiając się za nimi. Unosił się w powietrzu, ale to dzięki trzymającemu go Happy'emu.
- Natsu?! - wrzasnął zdziwiony Gray i spojrzał pytająco na Lucy.
- To moja Wróżka Chrzestna. - dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Teraz czas na ślub! Happy, podnieś mnie wyżej. - chłopak wyciągnął różdżkę. - Hokus pokus, Czary mary. Suknia długa, welon biały.
Strój Lucy zmienił się w długą, białą suknię ślubną a na ponownie ułożonych włosach pojawił się diadem.
- Całkiem nieźle. Teraz ty. Hokus pokus. Czary mary. Ślubny garniak i but stary.
Strój Gray'a zmienił się w ślubny garnitur, ale buty pozostały takie same.
- Musiałem cię jakoś ukarać, za tak długie zwlekanie z uczuciami. A teraz popisowy punkt programu! Hokus pokus. Czary mary...Czary mary...Happy, jak to szło?
- Powiedz po prostu bla-bla.
- Hokus pokus. Czary mary. Kościół ludzi, blablabla.
Sceneria zmieniła się. Dwójka magów stała na podeście w kościele, po brzegi wypełnionym ludźmi.
- Możesz pocałować pannę młodą. - powiedział ksiądz. Oboje popatrzyli na siebie, mrugając oczami zaskoczeni. Gray przełknął ślinę.
- No całuj ją! Ona tego chce! - wrzasnął Natsu obserwując wszystko ze stropowej belki. Lucy zarumieniła się.
- Nie skończymy tej misji, jeśli tego nie zrobimy. - powiedziała szeptem ze wzrokiem wbitym w ziemię. Chłopak położył dłoń na jej policzku i zaczął się powoli przybliżać. Oboje przedłużali to jak tylko to było możliwe.
- W takim tempie to ja się zestarzeję. - jęknął Natsu.
- Ty się nie starzejesz. - wypomniał mu Happy.
- Właśnie o to chodzi. - chłopak wyciągnął różdżkę - Hokus pokus. Czary mary. Buziak słodki, wicher mały.
Wiatr popchnął plecy Gray'a, sprawiając że pochylił się do przodu. Jego usta błyskawicznie zetknęły się z wargami Lucy. Kiedy tylko to się stało, wokół tej dwójki rozbłysło światło i po sekundzie stali z powrotem w gildii. Uświadomiły ich w tym dopiero gwizdy i krzyki zdziwienia. Szybko oderwali się od siebie i spojrzeli gdzieś w bok.
- Tego...-zaczęła Lucy.
- Mogę wyjaśnić. - powiedział Gray, podnosząc rękę jak do przysięgi.
- Zrobiliście to tylko, przez wzgląd na historię? - spytali w tym samym czasie Erza i Natsu.
- Tak. - odpowiedzieli im byli bohaterowie historii.
- W takim razie nic się nie stało. - zawyrokowała Erza.
- Oi, Lucy! Pójdziesz ze mną na tą misję? - spytał Natsu, podbiegając do niej z zieloną karteczką z czerwonymi literami. Kiedy tylko blondynka jej dotknęła, oboje znikli w błysku czerwonego światła.
- A tym razem, gdzie ich wciągnęło? - jęknęła Erza, podnosząc z ziemi kartkę. - Pomóż nam dokończyć historię o niskich ludziach i zatrutych jabłkach?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tym razem znowu Mami. Nie pytajcie skąd ten pomysł. Po prostu powiedzcie czy się udał. I błagam, bez hejtowania paringu.

8 komentarzy:

  1. Kocham wasze oneshoty :D Też pisałam o Kopciuszku, ale wam wyszło to lepiej ^^. To co, teraz królewna śnieżka? :D O rany, dawno się tak nie uśmiałam przy czytanie - to śmiech i łzy szczęścia! Brawo :D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne! Te oneshoty są świetne! Czekam na kolejne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha , przeczytałam wszystkie i postanowiłam dać koma przy ostatnm który przeczytam . Te One-shoty są przecudne i prze zabawne . Nawet ja takiego czegoś nie wymyśle . Sa prze świetne !

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisz jeszcze ciąg dalszy , bardzo proszę :D
    Weny życzę i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest świetne :3 Napiszcie coś jeszcze, bo od tego minęło już sporo czasu a macie talent :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję przypadkowi, że tu trafiłam. Otóż, przeczytałam wszystkie one-shoty i jestem pod wielkim wrażeniem. Świetne pomysły w naprawdę dobry sposób przedstawione. Czytając ten wpis śmiałam się, jednocześnie piszcząc z radości. Mój ukochany paring, który w życiu nie odważyła bym się hejtować. Cudownie wszystko zostało opisane. Mogę czytać historię Lucy-kopciuszka w nieskończoność.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na coś nowego. Będę tu często wpadać. ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. haha, świetne :D nie lubię tego paringu, ale historia napisana bardzo fajnie <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tez mi lubie tego paringu Ale pod koniec cieszyłam sie jak glupia. Natsu będzie muszial pocałować lucy ^^

    OdpowiedzUsuń