-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Lucy
obudził hałas. Podniosła przestraszona głowę, by zobaczyć Natsu
leżącego na podłodze pod jej oknem. Na parapecie stał roześmiany
Happy.
-
Lucy! Wstawaj! Dziś jest wyjątkowy dzień! - krzyczał Salamander.
-
A co takiego niby jest? - spytała zaspana blondynka.
W
pokoju znowu rozbrzmiał hałas. Po chwili z kominka w pokoju wypadł
Gray.
Czy
oni nie potrafią używać drzwi? - pomyślała
blondynka.
-
Cana ma urodziny. Echu. Powinnaś przeczyścić komin.
-
Ukradłeś mi kwestię gołodupcu!
-
Nie moja wina, że byłem szybszy debilu. Po prostu jestem lepszy.
-
Odszczekaj to!
-
Spokój! - krzyknęła Erza, otwierając kopniakiem drzwi.
-
P-prze-przecież n-nic się nie dz-dzieje. P-prawda Natsu? -
powiedział Gray obejmując „kumpla”.
-
Aye.
-
Zbierajcie się. Szybko! W tym roku na pewno nie przegram.- poganiała
Erza.
-
Poczekajcie, o czym w ogóle jest mowa? - spytała Lucy siadając na
łóżku.
-
No, Cana ma urodziny! - wykrzyknął Natsu, wyplatając się z
uścisku Gray'a.
-
Dlaczego ja o tym nie wiedziałam wczoraj?! Nie mam dla niej
prezentu!
-
My też. - powiedział Gray opierając się o biurko. Spoglądał
przy tym na powieść Lucy.
-
Jak to? Gray, zapomnij! - ręka maga lodu zatrzymała się w połowie
drogi po kartki.
-
Cana nie lubi jak się jej przypomina o urodzinach. Ma jakiś problem
z liczbą lat, czy coś. - wytłumaczył Natsu.
-
No to, na co my idziemy?
-
Na coroczny Pijacki Konkurs imienia Cany Alberony. Wszyscy członkowie
gildii muszą się tam stawić. - odparł Gray
-
Konkurs?
-
Jeśli pokonasz wszystkich i zostaniesz ostatnią świadomą osobą,
dostajesz nagrodę. - wyjaśniła Erza.
-
Jaką nagrodę?- zapytała zaciekawiona blondynka. - Odłóż to
Gray! - wrzasnęła na chłopaka, trzymającego w ręku jej powieść.
Może
starczy mi na czynsz i nie będę musiała iść na misję z
Destrukcyjnym Trio.
-
Cana ma kartę, która może spełnić jedno życzenie dowolnej
osoby. W granicach rozsądku, oczywiście.
-
Dożywotni zapas żarcia... - rozmarzył się Natsu.
-
A ten tylko o jednym. - jęknął Gray.
-
Poczekajcie, tylko się ubiorę.
Dziewczyna
wstała i skierowała się do komody po ubranie. Jej „goście”
wciąż stali na swoich miejscach.
-
Może byście tak wyszli, co?
-
Czemu? - spytał, nic nie rozumiejąc Natsu.
-
Bo mam się zamiar ubrać.
-
Sama mówiłaś, żebyśmy zaczekali.
-
Ale Natsu…ja…tego…
-
Chodzi o to, że będziesz nago? Bez obaw, widzieliśmy cię już
bez…
-
WYNOCHA! - wrzasnęła blondynka, kopiąc Natsu w szczękę. Efektem
tego było wyrzucenie go przez okno razem z Happy'm. Później
słychać było tylko plusk, po tym jak obaj wpadli do kanału.
Spojrzenie
Lucy wróciło do pozostałej dwójki. U Gray'a zadziała w nadmiarze
wyobraźnia, przez którą zobaczył w swoim umyśle Lucy-demona z
rogami, ziejącą ogniem i depczącego jego i Natsu. Nie czekając na
zachętę wyskoczył przez okno. Tym razem słychać było dźwięk
pękającej beczki.
-
Nareszcie chłopcy sobie poszli. Lucy, miałabyś coś przeciwko
gdybym pożyczyła jeden z twoich zestawów bielizny? - nie czekając
na przyzwolenie, Erza otworzyła komodę Lucy i zaczęła w niej
przebierać. Robiła przy tym straszny bałagan,gdyż wszystko co
wydawał się nie odpowiednie rzucała za siebie. Jedna para majtek
wypadła za okno, spadając Gray'owi na głowę. Chłopak widząc
falbanki i małą ilość materiału, zarumienił się.
-
Mogę wziąć ten? - spytała Erza trzymając błękitny zestaw. Lucy
w tym czasie wygrzebała się spod sterty bielizny.
-
Jasne.
***
Po
tym jak dziewczyny się ubrały, a siedzisko Gray'a zostało
uwolnione z beczki, wszyscy udali się do gildii.
-
W tym roku wygram. Na pewno. - mruczała pod nosem Erza. Wokół niej
roztaczała się wojownicza aura.
-
Daj spokój Erza, chyba w to nie wierzysz? - spytał Gray, odpinając
guziki koszuli.
-
W zeszłym roku odpadłaś po… - Natsu nie dane było dokończyć,
gdyż miecz Erzy wylądował na jego gardle. Jego głos stał się
piskliwy ze strachu. - Nic nie mówiłem.
Erza
opuściła miecz i poszła dalej w bojowym nastroju.
-
Ile Erza wytrzymała w zeszłym roku? - spytała Lucy.
-
Wypiła… - Gray nie dokończył, gdyż przed jego twarzą w mur
wbił się sztylet ucinając mu kilka włosów. - Nic nie mówiłem!
Po
czym pobiegł ile sił w nogach by dogonić resztę.
Jak
słabą głowę można mieć?- zastanawiała
się Lucy.
Uda
mi się. – utwierdzała się
Erza.
Ja
żyję. - pomyśleli
jednocześnie Gray i Natsu.
Jestem
głodny. - pomyślał Happy.
Piątka
magów udała się na pole za gildią. Rozstawione były tam krzesła,
stoły wypełnione po brzegi kieliszkami z alkoholem i ,co było
najdziwniejsze zdaniem Lucy, trybuny. Były one wypełnione po brzegi
mieszkańcami Magnolii.
- Witajcie
na Pijackim Konkursie imienia Cany Alberony. Zakłady będą
przyjmowane jeszcze przez pięć minut, więc radzę się pośpieszyć.
- rozbrzmiał głos Max'a.
-
W tym roku wytrzymam dłużej od ciebie, świniooki! - Natsu otoczył
pomarańczowy płomień.
-
Chciałbyś, krzywooki! - Gray otoczony został przez błękitny.
Lucy
ignorując resztę, poszła zająć stolik. Wszyscy pełnoletni
członkowie gildii już gdzieś siedzieli. Blondynka zajęła stolik
przed Juvią i Gajel'em. Magini wody patrzyła w jeden punkt i
uderzała pięścią w stół mamrocząc: Juvia wygra. Dla Pana
Gray'a. Reszta drużyny w końcu dołączyła do blondynki.
-
Przypominam zasady. Pijecie tylko wtedy, gdy zdanie zaproponowane
przez naszych widzów będzie do was pasować. Proste? A teraz,
zaczynamy! Pierwszą sentencję podyktuje wam nasz pomysłodawca.
Przywitajcie ją gorąco. Nasza południowa piękność, Cana
„Stalowa Głowa” Alberona!
Na
podest weszła Cana, trzymając beczkę alkoholu. Lekko się telepiąc
podeszła do mikrofonu.
-
Dziękuję, za tak liczne przybycie. To wiele dla mnie znaczy.
-
Raz w roku jej wątroba może odpocząć. - powiedział gdzieś w
tłumie Macao. Chwilę potem dostał beczką w głowę.
-
Więc na początek, niech kieliszek wypiją wszystkie kobiety w
spódnicy!
-
Co roku to samo. - mruknął Natsu.
Lucy,
Erza, Juvia i prawie wszystkie kobiety w gildii wychyliły kieliszek.
Lucy się skrzywiła, na Juvi nie zrobiło to większego wrażenia,
natomiast Erza złapała się za głowę. Spróbowała wstać po czym
padła na ziemię zemdlona. Jej spódnica podwinęła się pokazując
światu koronkowe, niebieskie majtki.
-
Proszę zabrać pierwszego przegranego!
Do
Erzy podbiegli pielęgniarze i zapakowali ją na nosze, po czym szybko
opuścili pole konkursowe.
-
Jak wszyscy wiemy, każdy z nas ma słabe strony. W przypadku Tytani
jest to alkohol. Ekchm, na czym to…a tak! Dziękuję Cana, wybierz
kogoś z widowni.
***
Lucy
obudziła się w prowizorycznym namiocie. Próbowała przypomnieć
sobie coś z urodzin Cany, jednak oprócz kilku skrawków nie
potrafiła nic więcej znaleźć. Z ogromnym bólem głowy skierowała
się do gildii. Większość ludzi stała tam przed ogromną tablicą
korkową. Jedyne co udało jej się dostrzec to napis Memory
Wall.
- Co
to jest?
- To
ma nam pomóc przypomnieć sobie co wczoraj robiliśmy Lu. -
powiedziała obok niej Levi.
Lucy
przepchała się na przed tablicy. Ustała obok Gray'a. Kątem oka
zauważyła Natsu wymiotującego do doniczki.
-
A jednak to prawda. - jęknął Gray.
-
Co? - spytała Lucy.
Chłopak
nie odpowiedział. Wskazał tylko palcem jakieś zdjęcie. Blondynka
spojrzała na nie. Byli na nim przytulający się, jak para
zakochanych, Natsu i Gray. Pod zdjęciem przyczepiono tabliczkę z
napisem Gray i Natsu wyznają sobie miłość. Dziewczyna
próbowała znaleźć siebie. W końcu udało się, było zdjęcie z
nią. Leżała na ziemi przygnieciona przez Natsu. Pod tym zdjęciem
była tabliczka Początek romansu.
- Lucy
powiedz mi, są może twoje? - spytał Gray wyciągając z kieszeni
różowe majtki. Wiele osób wokół zwróciło głowy w ich kierunku
słysząc krzyk Lucy.
-
SKĄD JE MASZ? - krzyknęła chowając pośpiesznie bieliznę za
plecami.
-
Nie wiem. Jak się obudziłem to miałem je w kieszeni.
-
Jak przespałeś się z Lucy, ugrh, to cię zabiję.- zagroził Natsu doczołgując się do nas.
-
Nic jej nie zrobił. Ty też Natsu. Niestety. - uspokoiła ich Cana.
-
Skąd wiesz? - zapytali wszyscy troje jednocześnie.
-
Bo to ja zostałam najdłużej i pamiętam całą imprezę.
-
A kto wygrał? - spytał ktoś w tłumie.
-
W sumie nikt nie wygrał. Juvia i Elfman byli blisko, ale pod koniec
zemdleli jednocześnie. Więc nagrody w tym roku nie ma.
-
Jak zawsze to samo. - mruknął Macao.
W
koncie gildii siedziała załamana Juvia. Wokół niej roztaczała
się depresyjna aura. Jedyne co była w stanie powiedzieć to: Juvia
zawiodła. Miłość Juvii jest za słaba.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Podobało się? Nie będę wam wypłacać odszkodowań, jakby kto pytał.
Leave comment please.
Łoooo ho ho! Kobietki obie macie dar od samego boga *^* Piszecie cudnie! Tylko błagać na kolanach o więcej! One shot rozwalił mnie na łopatki... Ekhm... A może lepiej powiedzieć, że szczęka opadła mi do samej ziemi. Z trudem doczytałam do do końca... Tak chciało mi się płakać ze śmiechu! :D
OdpowiedzUsuńPosyłam pozdrowienia, buziaki, rybkę i wenę... Pocztą lotniczą Exceed! Miejmy nadzieję, że Happy doleci... Albo przynajmniej nie zje mojej złotej rybki ==
Trzymajcie tak dalej dziewczyny! Ig..Mami- jak zwykle padam przed twoim obliczem! Az...Taiga- mam nadzieję, że wkrótce napiszesz coś jeszcze! :)
Świetne! Popłakałam się ze śmiechu i zaczęłam się krztusić o.O więcej takich oneshotów! uwielbiam ten stan, gdy nie mogę oddychać i nie jest to spowodowane przemęczeniem ;P
OdpowiedzUsuńa wracając do tematu.. uwielbiam to, coś jak 'Kac Vegas' tylko w wersji Fairy Tail ;D
chylę czoła i czekam na kolejną notkę ^^
inspiracji życzę, ciao! ;*
Płakałam ze śmiechu :D A często mi się to nie zdaża, genialne :D
OdpowiedzUsuńJednym slowem ZAJEBISTE!! :D
OdpowiedzUsuńŚwietne ! Zarąbiste było ! Hhahaha xD Ciekawi mnie jakim sposobem Grey miał majtki Lucy w swojej kieszeni xD Dobre ! ^^
OdpowiedzUsuńhaha, świetne, fajny pomysł, mega zabawne ^^
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie było dlanie najlepsze :*
OdpowiedzUsuń